Szła ulicą. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Tym
razem jej mąż nie oszczędzał jej. Na jej prawym policzku gościło czerwone
znamię po uderzeniu zadanym przez Radka, tak samo jak i pod okiem, jej twarz
szpeciło też kilka zadrapań powstałych podczas całej szamotaniny. Poszło o
jakąś bzdurę dziewczyna sama już nie pamiętała o co... Potem pamięta tylko
wyzwiska, które wydobywały się z ust jej męża, nie wspominając o wulgaryzmach.
Radek stawał się coraz bardziej agresywniejszy, a ona słabsza. Na początku
dziewczyna myślała, że jej mąż ma ciężkie dni w pracy i po prostu nie radzi
sobie, że stresem, myślała że to jednorazowy czyn. Ale potem zaczęło się to
powtarzać, aż w końcu nie było dnia by Inga nie została pobita przez niego.
Chciała z kimś porozmawiać, ale z kim ? Rodzina ? Została oddana do okienka
życia jako niemowlę, dlatego nie ma pojęcia kto jest jej matką. Znajomi?
Mieszkają w Krakowie. Od ich przeprowadzki do Rzeszowa nie ma nikogo, poza
swoim mężem... Jej nogi poniosły ją do jednego z Rzeszowskich parków. Usiadła
na jednej z ośnieżonych ławek i dała upust swoim emocją.
-Przepraszam- Dziewczyna drgnęła i podniosła wzrok na
stojącego koło niej mężczyznę.
-Tak, słu- cham- Powiedziała próbując się uspokoić.
-My się znamy- Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na
mężczyznę.
-A tak, tak- Mężczyzna przysiadł się do niej.
-Nie bój się pomogę Ci.
-Mi nie da się pomóc... - Z jej oczu znów zaczęła
lecieć słona ciecz.
-I tak spróbuję- Chłopak podał jej paczkę chusteczek.-
Czemu mu na to pozwalasz?
-Nie wiem Nikolayu... -Jej wzrok utkwiony był na jej
paznokciach, tak jakby wydawały jej się niezmiernie ciekawe w tej chwili.
-Niko wystarczy. Czemu się nie wyprowadzisz? Nie
możesz dać się tak traktować
-Gdzie ja mam się wyprowadzić? Nie mam nikogo prócz
jego...- Inga znów zaczęła cicho szlochać.
-Masz mnie... Jak coś to wiesz 5 piętro. - Chłopak
zaczął gładzić ją po plecach, na co dziewczyna syknęła.-Przepraszam... Tak
też... No wiesz?
-Tak... Wczoraj zapomniałam kupić mu piwa.
-Co za skurwysyn! Nie martw się Inga jeszcze dziś
pomyślę jak Ci pomóc.
-Ja już muszę iść... I tak mi się dostanie...
- Pójdę z tobą. '
Do bloku szli w milczeniu. Ingi wzrok utkwiony był w
podłoże, a chłopak obserwował ją.
-Niko dziękuję... - Dziewczyna dopiero odezwała się
pod klatką.
-Nie masz za co. Masz telefon?
-Yy no tak.
-To daj.- Chłopak zaraz po tym przechwycił jej
telefon.
-Jak coś to mój numer zapisałem pod nazwą Anią, żeby
twój mąż nie robił problemów...
-Nie musiałeś...
-Musiałem, jak coś to dzwoń. Trzymaj się Inga. Pomogę
Ci, tylko muszę wymyśleć jeszcze jak.
-Dzięki Niko, ja już lecę bo i tak będzie na górze
piekło...
-Trzymaj się! Jak coś to pamiętaj, że możesz do mnie
przyjść o każdej porze dnia i nocy.
Chciał iść z Ingą i obić
jej mężowi mordę. Nie rozumiał jak taka dziewczyna może być z takim
skurwysynem. Gdy dziś wracał z treningu i zobaczył ją na ławce płaczącą, musiał
podejść. Teraz wie, że musi jej jakoś pomóc, ale jak?
Dziewczyna miała szczęście, jak wróciła do domu, jej męża nie było. Szybko
chwyciła za piżamę i udała się do łazienki. Tego potrzebowała, rozluźnienia i
ciepła, które dawała jej woda. Zaraz po kąpieli nastawiła czajnik i zasypała
herbatą jej ulubiony kubek w misie. W tym czasie rozbrzmiał dzwonek jej
telefonu. Inga pognała do torebki w poszukiwaniu go, gdy wreszcie go znalazła
jej oczom ukazała się wiadomość.
"Wszystko u Ciebie dobrze? Anka:)"
Dziewczyna uśmiechnęła się do telefonu i szybko odpisała.
"Tak dziękuję Aniu wszystko dobrze, właśnie robię sobie
herbatkę:")"
Inga doskonale wiedziała, że jej mąż będzie jak zawsze przeglądał jej
telefon i musi stwarzać pozory jakby domniemana "Anka" nie wiedziała
nic o ich problemach.
================================================================
I mamy następny rozdziałek :)
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta?
Następny rozdział gdy pojawi się 13 kom. :)
Lolkaaa:)